Opowiem Wam pewną historię, która wiąże się ze ślubem Emilki i Maćka.
Był 17 czerwca kiedy to trafiłem do szpitala z ostrym zapaleniem płuc(skutek świetnej klimatyzacji w jednej z sal weselnych). 19 czerwca miałem współpracować z bardzo ciekawymi i szalonymi ludźmi na ich ślubie oraz weselu, z przyczyn oczywistych nie mogłem. W moim zastępstwie pojechali Marcin Sokół(przygotowania u młodego), Artur Jocz-Borowski(od przygotowań u młodej do końca) za co Im serdecznie dziękuję.
Wyobraźcie sobie w środę 23-go rano dostaję telefon z zapytaniem czy można mnie odwiedzać i w których godzinach najlepiej?? Odpowiedź była szybka i twierdząca.
I tak siedziałem sobie na łóżku, czytałem POFO, oglądałem ostatnie materiały na blogach moich kolegów po fachu, myślami wybiegałem w daleką przyszłość. Nagle otworzyły się drzwi mojej sali i "weszła" wielka ilość kolorowych balonów, za nimi moi "Szaleni" nowożeńcy z tortem i wielkim kawałkiem weselnego sękacza. Cała sala była w szoku o reszcie oddziału nie wspominając. Nigdy nie miałem podobnej sytuacji. Byłem bardzo zaskoczony, podejściem PM. Mnóstwo pozytywnej energii, kupa śmiechu i radości, w jednej chwili poczułem się dość wyjątkowo.
Jak widać "magia" uroczystości ślubnej udzieliła się wszystkim tym obecnym fizycznie jak i tym co byli tylko duchem.
Po wyjściu z kliniki, zrobiliśmy piękną sesję plenerową. Wszystko to zostało uwiecznione w pięknym albumie drukowanym w skórzanej oprawie, co widać na zdjęciach poniżej.
Jeszcze raz Emilce i Maćkowi życzę Wszystkiego Najlepszego na nowej, pięknej drodze życia, a kolegom dziękuję za pomoc w trudnej sytuacji.
Pozdrawiam Piotrek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz